Polskie Curcassone czyli zwiedzanie Szydłowa

Nieraz wyjazd służbowy może przynieść wiele nieoczekiwanych przygód.

Ale od początku, musimy pojechać w sprawach służbowych do miasta o którym pisałem już kiedyś, a które znane jest z niechlubnej zbrodni dokonanej na dziewczynie o imieniu Iwona. Tak więc lądujemy znowu w Szczucinie. Załatwiamy tam dość szybko niecierpiące zwłoki sprawy służbowe i jeszcze tego samego dnia lądujemy w mieści o bardzo fajnej nazwie a mianowicie Żabno 🙂 . Kolejne spotkanie, po czym objeżdżamy z Lucy całe miasteczko, fajne, spokojne może dlatego że leje jak z cebra, ale cóż trzeba jechać dalej bo się ściemnia… . Lądujemy wieczorem w Busku Zdroju ( wiem, wiem wiek jeszcze nie ten ale … ) szybko znajdujemy wcześniej zarezerwowany hotel i z Rex-em ( Pani w recepcji pomimo wcześniejszego uprzedzenia o psie, robi wielkie oczy – jaki on wielki ), montujemy się w pokoju. Dopiero teraz przypominamy sobie, że cały dzień nic nie jedliśmy Rex ma własny pokarm a My ? , nadal leje i jakoś nam się nie widzi szukać knajpy w strugach deszczu, szybkie telefony do znalezionych w necie knajpek i …, tu nie dowożą, tam są tylko kotlety z ziemniakami, a dziś to nie ma kierowcy, no ostatnia szansa i jest mogą w pól godziny dowieść mega kebab w tortilli – dobra bierzemy. Po 20 min dzwoni Pan że czeka na dole, lecę i staje jak wryty Pan trzyma dwa kebaby a każdy z nich wielkości wielkiej bagietki, płacę i targam je na górę, powiem tak lepsze jedliśmy tylko w Rumunii, były naprawdę pychaaa.

Rano niestety pada dalej, ale Nasz hotel położony jest na obrzeżach jakiegoś wielkiego parku, który widać z okien, dobra zakładamy przeciw deszczówki i idziemy na spacer z Rex-em. Jest bardzo zjawiskowo, nikogo nie ma, a Park – fantastyczny, mroczny, pachnący, niesamowity. Tak się włóczymy z Naszym Psem aż dochodzimy do niesamowitej budowli – robi wrażenie, po kilku minutach orientujemy się, że to słynne termy a do tego jesteśmy tu sami.

Chwile posiedzieliśmy pod parasolem ( leje dalej ) i poszliśmy dalej i powoli do hotelu, bo czas do pracy.

Wyjeżdżamy z Hotelu i jedziemy w stronę Kurozwęków, po drodze Lucy ma jeszcze kilka spotkań biznesowych więc czas nagli. Jak pamiętacie ciągle lało w ostatnich dniach więc co ?,  jedziemy bocznymi dróżkami bo Świętokrzyskie to naprawdę malownicze klimaty iiiiii w poprzek drogi stoi samochód Straży Pożarnej, w nocy jakaś lokalna rzeczka wylała z koryta i płynie sobie droga która mamy przejechać, stoimy podchodzi strażak i się pyta gdzie jedziemy, po krótkiej rozmowie przepuszcza Nas i jedziemy dalej na drodze jest może z 10 cm wody przez jakieś 50 m daliśmy radę 🙂  Jedziemy, jedziemy znowu Policja w poprzek – wypadek, BMW rozje… całkowicie, czarny worek na poboczu, nienawidzę takich sytuacji ….. ,

po bardzo długiej chwili przepuszczają wahadłowo no to jedziemy.

I tu nagle co znowu czerwone światło w środku niczego – remont drogi oszaleje dzisiaj ….

Odstaliśmy swoje i w końcu dojeżdżamy do super miejsca nawet nie wiedziałem, że to takie super, wygląda jak jakiś gród otoczony murem.

Strasznie goni Nas czas, wjeżdżamy co by popatrzeć na to przepiękne miasteczko :

Szydłów położony jest na Pogórzu Szydłowskim stanowiącym formę przejściową pomiędzy Górami Świętokrzyskimi, a nizinną Niecką Połaniecką. Tereny miejscowości wchodzą w skład Chmielnicko-Szydłowskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. Miasto położone jest ok. 40 km na południowy wschód od Kielc oraz ok. 12 km na zachód od Staszowa. Miejscowość znajduje się w obszarze zlewni rzeki Wschodniej, dopływu Czarnej Staszowskiej.

Pod względem historycznym Szydłów leży w Małopolsce, w dawnej ziemi sandomierskiej. Ze względu na powszechne w okolicach Szydłowa sady śliwkowe (około 1000) miejscowość bywa nazywana śliwkową stolicą Polski. Co roku w Szydłowie odbywa się Święto Śliwki, czyli Dni Szydłowa, podczas których prezentowane są owoce z miejscowych sadów ( https://pl.wikipedia.org ).

Jedziemy co by zobaczyć to cudo z bliska( tylko ten uciekający czas ), wjeżdżamy do miasteczka po prawej pięknie zachowane ruiny kościoła Świętego Ducha, jedziemy dalej i dojeżdżamy do Synagogi w Szydłowie, niesamowite miejsce i jej otoczenie – polecamy. Niestety nie mamy czasu na szczegółowe zwiedzanie ( będzie okazja do powrotu ), jedziemy dalej na rynek, fajny klimatyczny i co najważniejsze jest Śliwkowy Butik czy jakoś tak. Lecimy zobaczy w nadziei że mają „Śliwowice z Szydłowa” o której troszkę czytaliśmy iii oczywiście mają 🙂 , można nawet popróbować Lucy nie odmawia 😉 , kupiliśmy jeszcze inne smakołyki z tutejszych śliwek –polecamy.

Zakupy zrobione lecimy dalej, po drodze jeszcze jedno spotkanie biznesowe i już jesteśmy w Kurozwękach ( w życiu nie myślałem że tu dojedziemy ). Przelatuje pierwszy zjazd, dojeżdżamy do drugiego i jedziemy na spotkanie biznesowe, a później Pałac ( http://www.kurozweki.com/pl/poznaj-obiekt/historia ) :

W dolinie rzeki Czarnej Staszowskiej natura stworzyła zaciszne miejsce, w które znakomicie wkomponował się klasycystyczny pałac w kolorze jaskrawego różu pompejańskiego. Obiekt wraz z otoczeniem tworzy urokliwy zespół parkowo-pałacowy. Zamierzamy zwiedzić

– Browar Popiel- zlokalizowanych obok ogródków browarowych Browaru Popiel, gdzie można wypić pyszne miejscowe napoje i zjeść pizzę lub popularnego burgera z bizona

– Kawiarnia w Oranżerii

– Bizony- obejrzymy stada bizonów

No tak jak zwykle plan był ambitny wyszło jak zwykle, Ja wypiłem pyszną kawusie, Lucy pyszne lokalne piwo, Rex się prawie zaprzyjaźnił z tubylczym piesełem i wróciliśmy do samochodu, ale … zaopatrzeni w pasztet z Bizonem i kiełbasę również z bizonem – było warto i wrócimy tam na Carpaccio z Bizona.

Dobra czas powrotu, ale ze spotkaniem biznesowym w tle koło Opatowa, wiec gnamy. Po spotkaniu ( jedziemy piękne widoki i nie pada ), dochodzimy do wniosku że pojedziemy do jednej z restauracji gdzie Magda G. robiła Rewolucje Kuchenne i od dawna chcieliśmy ją odwiedzić, trochę nadrobimy drogi ale pewni warto …

Dojechaliśmy, weszliśmy i chcieliśmy zamówić, ale nie wiedzieliśmy co … , w końcu decyzja sałatka z kozim serem i pierogi ( po dyskusji z kelnerką czy kaczka, czy jagnięcina – padło na jagnięcinę ), nie wiem jak mam to powiedzieć,  ale to pierwszy raz kiedy bardzoooo się zawiedliśmy

– sałatka z kozim serem bez koziego sera ( kelnerka powiedziała że jakoś zapomnieli )

– pierogi z jagnięciną ( pełne tłuszczu, ciasto ( nie jestem kucharzem i to nasza obiektywna opinia ) rozgotowane, miękkie, niesmaczne ….  

Spadamy z tego miejsca i na pewno Tu nie wrócimy …

Dojazd do domu bez rewelacji i niespodzianek. Wypakowujemy pieseła, bagaże i czekamy na kolejne wyjazdy i poznawanie pięknego Naszego kraju.

Pozdrawiamy i do zobaczenia na szlakach … 

Lucy&Daro

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Ostatnie wpisy

    Lucy & Daro – bezdrozaeuropy.pl

    Z pasją przez bezdroża Europy! Odkrywaj, podróżuj, inspiruj się.

    © 2024 bezdrozaeuropy.pl | Wszystkie prawa zastrzeżone.