Nasz Pierwszy LR Only

LrOnly 2014 – super zabawa

Jako, że mamy w końcu nasze Disco 2, a plotka niesie, że najlepsze imprezy u „Moliego” na Poligonie w Drawsku Pomorskim, to nic innego nie pozostaje jak się tam wybrać.

To będzie Nasz pierwszy offroadowy wyjazd nowym samochodem, dobrze, że w Polsce, może sobie poradzimy i nauczymy się nowego samochodu. Pakujemy samochód, pewnie bierzemy wszystkiego za dużo, ale jak do tej pory śmigało się na Moto na różne zloty i wyprawy, to mając taką przestrzeń bagażową…, sami rozumiecie. No, ale jeszcze zostaje zapakowanie Naszego ukochanego Psa HEPI, a że małym psem nie jest ( owczarek niemiecki ), to cały tył samochodu przeznaczamy dla niej. Samochód spakowany, miejsce dla Psa przygotowane, startujemy spokojnie do przejechania jakieś 500 km. Podróż z Psem niestety zobowiązuje, dużo więcej przystanków, ale pies mocno zadowolony, jego Państwo również 🙂 .  Podróż mija bez większych przygód, po drodze mijamy się z innymi Land Roverami, pewnie też jada na zlot 🙂 . Dojeżdżamy sobie spokojnie późnym popołudniem, idziemy się zarejestrować i szukamy miejsca na rozbicie namiotu. Rozbijamy się w trochę ustronnym miejscu ze względu na psa, ale po chwili obok rozbijają swoje namioty, ludzie z północy polski bardzo sympatyczne małżeństwo i koledzy z okolic Warszawy.

My z Lucy chcieliśmy rozwiesić taka niby markizę od samochodu, ale po walce i kilku niepowodzeniach doszliśmy do wniosku, że nie będzie potrzebna. Dobra obozowisko, jako tako ogarnięte idziemy rozpoznać teren. Niesamowite jak wszędzie stoją samochody i są to same Land Rovery. Spotykamy kilkoro znajomych z Wawy, trochę gadamy, ponieważ nie jest to ich pierwszy LROnly, dowiadujemy się, co i jak. Fajna super atmosfera, jest rodzinni, dużo dzieci, przygotowana nawet piaskownica dla nich 🙂 , a dla dorosłych płonie duże ognisko. Wieczorem z przygotowanej sceny, organizatorzy prezentują plan zajęć na najbliższe dni. Wieczorkiem siedzimy przy bursztynowym napoju, i dobrze się bawimy z nowo poznanymi znajomymi.

Pyszne śniadanko i idziemy na odprawę, bo czas w teren ruszać Poligon czeka. Każdy może sobie wybrać swoja trasę. Są dwie jedna turystyczna druga „wyczynowa”. My decydujemy się na trasę turystyczną, bo:

– mamy w samochodzie psa i nie chcemy go za bardzo „wytłuc” po terenie

– jesteśmy tym samochodem pierwszy raz na takiej imprezie i raczej nie chcemy od razu zdemolować „sprzętu”, tym bardziej, że niedługo czeka nas wyjazd na Sardynię ( a tak naprawdę wg. Lucy po prostu pękam przed terenem 🙂 ) .

Jadą z nami nasi nowo poznani znajomi, fajnie tak trzy samochody w teren wyruszyć, no to w drogę.

Jedziemy pierwsi Lucy nawiguje po road booku, zaczyna się ciekawie, mniejsze i większe wertepy, kto chce przeprawy przez rzeki i różne cieki wodne, ja tam się wstrzymam 🙂 .  Dojeżdżamy do takiej większej wg. Nas przeprawy wodnej, ale spokojnie jest mostek, taki metalowy z kratki, wszyscy go znają J , my przez mostek ale inni – jeszcze musze się nauczyć swojego Land Rovera. Włóczymy się tak cały dzień po przygotowanej trasie, zaliczając mniejsze i większe kałuże, buszując w piachu i gnając przez strzelnice czołgową. Po powrocie do obozowiska oceniamy straty, fajnie – strat brak, pies przeżył zadowolony. Po południu ciekawa atrakcja, przyjechali Amerykańscy żołnierze HMMWV, potocznie zwanymi Humvee, super można sobie wsiąść, obejrzeć wszystkie szczegóły. Później gramy z Amerykanami w piłkę nożną ( takie „piłkarzyki” tylko dla dużych chłopców) dowódca amerykanów powiedział, że jak przegrają będą pompki uskuteczniali – no i pompowali 🙂 .  Wieczór mile spędzamy przy ognisku.

Kolejny fajny poranek, road booki przygotowane na dwa dni, więc znowu wspólnie ze znajomymi ruszany na eksplorację poligonu drawskiego. No, no czujemy się zdecydowanie odważniejsi, wjeżdżamy w większe kałuże a nawet przymierzamy się do mniejszych rzeczek. Kilkakrotnie w końcu możemy w końcu wypróbować nasza wyciągarkę i linę kinetyczną, ale zabawa….

Andrzej w końcu decyduje się pokonać swoim Range Roverem, szeroki bród. No cóż niektóre decyzje są dobre niektóre mniej trafione. Może było za głęboko, może za szybko, tak czy siak Range Rover wraca do Wawy na lawecie i przechodzi wymianę silnika, szkoda a taki był ładny.

Po południe jak zwykle miło spędzone w miłym gronie nowo poznanej rodziny Land Rover – owców. Powoli wstajemy i zbieramy się do powrotu, obowiązki wzywają. Powrót bardzo miły i spokojny, po drodze znowu spotykamy osoby z nowo poznanej rodziny.

Dziękujemy za super zorganizowany zlot, za rok na pewno tu będziemy

Pozdrawiamy i do zobaczenia gdzieś na szlakach

Lucy&Daro  

Nasz Pierwszy LR Only
« of 3 »
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Ostatnie wpisy

    Lucy & Daro – bezdrozaeuropy.pl

    Z pasją przez bezdroża Europy! Odkrywaj, podróżuj, inspiruj się.

    © 2024 bezdrozaeuropy.pl | Wszystkie prawa zastrzeżone.