Rzym a w Nim

Razu pewnego siedząc na tarasie i wspominając z Lucy kończące się wakacje, doszliśmy do wniosku iż fajnie by było powitać nowy rok, może w innym kraju. Im dłużej siedzieliśmy na tarasie tym bardziej podobał nam się ten pomysł. Nim słońce schowało się za lasem było postanowione, Nowy Rok w tym roku powitamy gdzieś za granicami naszego pięknego kraju.

Pomysł na chwilkę musieliśmy odłożyć, cóż życie toczy się dalej.  Gdzieś pod koniec października pomysł powrócił ze zdwojona siłą.

Dzwonimy do naszych znajomych Gosi i Grzegorza czy może byli by zaineresowani szybkim wypadem na Nowy Rok za granice – nie wiemy jeszcze gdzie, ale jak są zainteresowani to działamy, no i byli, Lucy zaczyna poszukiwania odpowiedniego wyjazdu.  Po szybkich poszukiwaniach ze dwie opcje przypadają nam do gustu.

No i stało się decydujemy się na spędzenie sylwestra w RZYMIE.

Szczegóły dogrywamy z Gochą i Grzesiem i decydujemy się na przejazd autokarem do Rzymu po drodze będzie kilka atrakcji do zaliczenia, a i wcześniej można Nowy Rok zacząć świętować 🙂 .

Wyjeżdżamy z Warszawy 29 12, w autokarze bardzo fajna ekipa od samej Warszawy, szybka integracja coś dla ciała i coś dla ducha i impreza trwa do samego hotelu gdzieś we Włoszech 🙂 .

Poranek strasznie lodowaty wkładamy na siebie wszystko co ze sobą zabraliśmy, szybki transfer na stacje kolejową i pędzimy zwiedzać Wenecję. Już w pociągu naszym starym sposobem ustalamy gdzie i o której mamy się spotkać z powrotem bo My to raczej sami wolimy zwiedzać …, wszystko ustalone, urywamy się na stacji końcowej i zanurzamy się w malownicze uliczki Wenecji.

Matko jak tam było zimno ( chyba jeszcze nigdzie tak nie zmarzliśmy ), chociaż słonko świeciło pięknie. Faktycznie wszystkie te uliczki, mostki , kanały przepiękne , niesamowite że to wszystko na wodzie – fajnie.  Zwiedzamy kolejne place i placyki , trafiamy na niesamowity targ owoców morza, pijemy kawkę w cudnej knajpce, spotykamy naszych towarzyszy podróży, którzy też się odłączyli od reszty i idziemy dalej. W końcu dochodzimy do Pl. Św. Marka i Bazyliki Św. Marka zwiedzamy oglądamy i się zachwycamy tylko szkoda że tu tyle ludzi 🙁 . No i oczywiście pałac Dożów – niesamowite wrażenie. Oczywiście być w Wenecji i nie wejść na Most Rialto – niemożliwe byliśmy szliśmy wspomnienia zostaną. Czas zdecydowanie za szybko płynie, jeszcze tyle do zobaczenia, a tu powoli trzeba wracać na umówione spotkanie z przewodniczką, jeszcze tylko zakup maski karnawałowej i na dworzec kolejowy marsz. Wracamy do hotelu wieczorna integracja pyszne włoskie wina i nie tylko jutro 31 więc Rzym i Sylwester w nim 🙂 .

Szybko docieramy do Rzymu i od razu wpadamy w korek, eee słabo na skrzyżowaniu leży skasowany całkowicie Maxi Skuter karetki policja, ja jako motocyklista to zaraz ….

No dobra pierwszy punkt programu oczywiście Watykan i Bazylika Św. Piotra. Kolejka do wejścia zakręca z 50 razy wokół placu, no przecież nie będziemy stali – jakoś pokombinowaliśmy i się dostaliśmy. No cóż nic dodać nic ująć trzeba zobaczyć pokontemplować, warto naprawdę warto zwiedzić i poczuć to coś …

Posileni strawą duchową ruszamy na podbój Rzymu. W Rzymie do zwiedzania jest wszystko – nie wiadomo co opisać, bo Tu wszystko jest zabytkiem – szkoda tylko że dzisiaj Sylwester i jest masa ludzi, wszędzie gdzie nie pójdziemy to dziki tłum – trudno trzeba się wyizolować i napawać się tym pięknem. Po kolei zaliczamy to co zaplanowaliśmy i myślę, że nie będę wymieniał bo nie skończę tego pisać J . Strawa niestety nie wystarczyła głód nas dopada więc atakujemy jakiegoś tubylca co by nam polecił jakąś fajna domowa knajpę najlepiej z pizzą.  No i poleca i to w bardzo fajnym miejscu tuż obok Panteonu po jego lewej stronie super domowa pizzeria. Musimy popróbować kilku różnych pizzy, więc zamawiamy z Grześkiem różne rodzaje – pierwszy błąd, zamawiamy całe – drugi błąd. Jak przynieśli to stoły musieliśmy zestawiać … , no nie wiem co napisać były spoko, ale nie tego się spodziewaliśmy.

Trochę odpoczywamy zaczyna się powoli ściemniać wiec czas zbierać się i zobaczyć niesamowicie podświetlone ruiny Starożytnego Rzymu – jak wszystko w tym mieście widok sprawia że szczęka opada na sam bruk. Pięknie wszystko podświetlone, gra świateł i wyobraźnia robią swoje cudnie.

Do Colosseum pod którego murami zamierzamy świętować Nowy Rok mamy kawałek drogi idziemy, idziemy i jesteśmy na miejscu. Tylu ludzi to na pewno się nie spodziewaliśmy morze ludzi po horyzont, ale udaje się dojść pod same mury Colosseum – też ślicznie podświetlone robi wrażenie.

Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden  MAMY NOWY ROK !!!!!

Bawimy się z całym tłumem baaarrrdzooo długo , przepiękny pokaz sztucznych ogni trwa i trwa w nieskończoność – piękny pokaz, warto było przyjechać do Rzymu na Sylwestra.

Nad ranem wracamy do hotelu z małymi przygodami ale o tym lepiej zapomnieć 🙂 , kilka godzin snu i jedziemy do Sieny.

Sen nas dopada w autokarze i chwilka i jesteśmy w Sienie, jak wszystko tu miasto jest niesamowite. Od razu rzuca się w oczy Bazylika Św. Dominika, szybkie zwiedzanie i dalej bo miasto czeka, idziemy fantastycznymi uliczkami pod zbudowana z białego i czarnego marmuru katedra w Sienie – piękna, majestatyczna.  A teraz gdzie, oczywiście na słynny plac na którym odbywają się wyścigi koni – jesteśmy i oczywiście jest też słynna wieża w Sienie, kilka fotek i idziemy po zakupy, przecież to Toscania wiec koniecznie trzeba winko nabyć. Zakupy zrobione – można wracać.

Droga powrotna fajna, szybko jakoś tak minęła i znowu w Warszawie, ale warto było na 100 %, bardzo fajny pomysł na pewno będziemy go powtarzali.

Dzięki Wszystkim za miłe towarzystwo i jak zwykle do zobaczenia na szlakach …

Lucy&Daro

Galeria TU

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Ostatnie wpisy

    Lucy & Daro – bezdrozaeuropy.pl

    Z pasją przez bezdroża Europy! Odkrywaj, podróżuj, inspiruj się.

    © 2024 bezdrozaeuropy.pl | Wszystkie prawa zastrzeżone.