Ni stąd ni z owąd zostajemy zaproszeni na zlot Zimowa Seria , troszkę pomogli nam z tym znajomi z Diff Land-u, gdzie serwisujemy nasz samochód, ale tak czy owak jedziemy na zimowy kameralny zlot Land Rover. Bazą całego zamieszania jest klimatyczny Dwór Dobarz (http://dwordobarz.pl/) , klimatyczne miejsce położone przy Carskiej Drodze, historycznym trakcie wyznaczonym pod koniec XIX wieku, biegnącym przez biebrzańskie bagna.
Jak napisano na stronie: „ Wokół Dworu rozciągają się otwarte, bagienne uroczyska i sosnowe lasy. Wiosną i latem znad łąk niesie się zapach kwiatów i świeżo skoszonego siana. Nad dziedzińcem krążą orliki, orły i bociany czarne, tokują bekasy, lelki i słonki. Z mokradeł dolatuje klangor żurawi. Z tarasu widać gromadzące się na łąkach gęsi, żurawie, czaple i bociany. Wieczorne koncerty żab (przesympatycznych rzekotek drzewnych) nie mają sobie równych.”
Zapowiada się naprawdę ciekawy wyjazd, chociaż to już zima, ale co tam na pewno spotkamy Łosie, ponieważ to też ich ostoja.
Na miejsce docieramy późnym popołudniem, jest bardzo zimno pomimo tego, że śniegu na razie brak. Dostajemy fajny klimatyczny pokój, szybkie rozpakowanko i idziemy na grzane piwo jakoś trzeba się rozgrzać. Dojeżdżają kolejni uczestnicy imprezy, na kolacji poznajemy się Wszyscy. Rano szybka odprawa, road booki w dłoń i po trasie ( wszak to tereny Nadbiebrzańskiego Parku), jedziemy poznawać te śliczne tereny. Trasa i tereny naprawdę zasługują na pochwałę, przepięknie, chociaż to zima, ale na łąkach widać sarny, ogromne stada ptaków, jedziemy wzdłuż grobli, włóczymy się rozległych łąkach, czasami przebijając się przez zamarznięte przepusty wodne, powoli zapada zmrok jest bardzo klimatycznie słońce, zachodzi na czerwono – będzie mróz. Wieczór we Dworze Dobarz jest klimatyczny, pyszne jedzenie no i atrakcja wieczoru Adrian Dlaboga, opowiadający o swojej wyprawie na Syberię.
Wieczór się strasznie przeciągnął, idziemy z Lucy spać rano chcemy jeszcze pojeździć po okolicy.
Wstajemy bardzo rano, pogoda nijaka jakoś tak mży deszczyk, mgła wisi bardzo nisko, cisza nikogo nie ma. Szybko jemy śniadanie i ruszamy wg. Roadbooka podziwiać dalej te piękne tereny. Jedziemy całkowicie sami, wjeżdżamy w taki piękny świerkowy las, uwielbiam takie lasy… .
Jadąc po śladzie roadbooka dojeżdżamy do bardzo ciekawego miejsca, w lesie jest taka lodowa rynna wypełniona wodą i pokruszonym lodem, nie wiadomo jak tam głęboko jechać nie jechać???,
No to, co Lucy ma kaloszki bierze kijek w dłonie i idzie sprawdzać głębokość brodu, daleko nie zachodzi, ponieważ tam jest wszystko połamane i robi się coraz głębiej ….
Wysiadam z samochodu i już razem obchodzimy bród dookoła po lodzie, ponieważ dalej jest w całości, okazuje się, że to taka mała rzeczka płynąca przez las, ale aby ja pokonać musimy dość daleko odjechać od brodu w las, a i tak trzeba będzie po lodzie jechać. No dobra trzeba to skonsultować z Pawłem, dzwonimy, na szczęście jest zasięg ☺ , Paweł jest gdzieś w okolicy więc za 20 minut dojeżdża do Nas, dojeżdżają też inni uczestnicy. No nie ma innej drogi, więc trzeba tym niby objazdem …
Paweł się zastanawia czy aby na pewno na ten lód …., skoro chodziliśmy tam z Lucy i nic się nie stało, to pewnie jak wjedziemy to też nic się nie stanie ☺ .
Oki napędy zapięte, reduktor i wjeżdżamy … nie wytrzymało. Samochód się zapada coraz głębiej, kurde nie wyjedziemy …, ale kiedyś ktoś powiedział „nigdy nie wątp w możliwości swojego samochodu”, jesteśmy na drugim brzegu, końcówka była trudna, bo na końcu była skarpa, ale jesteśmy i tyle.
Dalej jest też super jedziemy w dwa samochody, trochę ryzykując, bo na roadbooku jest zaznaczone TRUDNY ODCINEK, o dziwo tu lód wytrzymał. Dalej jedziemy przez Tykocin i malownicze Kiermusy, docieramy do rzeki Śliny i tu musimy zdecydować most czy bród. No i jest zagwozdka, ponieważ Paweł mówił, że aby pokonać Ślinę trzeba to zrobić bardzo dynamicznie, ponieważ dno jest, jakie jest. Dobra po raz kolejny ryzyk fizyk, wjeżdżamy w Ślinę, trochę głęboko, ale dajemy radę Oooooo było super daliśmy radę.
Robi się późno więc powoli wracamy do Bazy, już Tu wszyscy są, ale zamarudziliśmy na trasie ☺ .
Rano śniadanie, pożegnanie i powoli wracamy do domku, w nocy ścisnął duży mróz i do tego spadło z 15 cm śniegu.
Niestety Łosi nie spotkaliśmy, ale tropów było mnóstwo.
Dziękujemy za zaproszenie i super organizację
Pozdrawiamy i do zobaczenia gdzieś na szlakach….
Lucy&Daro
Z pasją przez bezdroża Europy! Odkrywaj, podróżuj, inspiruj się.